Przybył dziś szwagier spóźniony, późnym wieczorem dotarł do mieszkania z wersalką gdzie ustawił swe piwne zdobycze. Ze względu na swój pośpiech i zmęczenie nie dzielił się wiedzą zbyt szczodrze, ale kilka istotnych informacji zdążył odnotować. Oto one: zapach do najbardziej wyrafinowanych nie zależy, ale na próżno doszukiwać się w nim męczącej kwasoty bądź szpetnej kukurydzy. Nie wyróżnia się niczym szczególnym na plus, ale także na minus, w pewnym sensie jest obojętne,przeciętne. Podobne odczucia towarzyszą mi w czasie smakowania, prędzej doszukacie się w nim słodu aniżeli chmielu, jednakże nie czuć w nim prawie absolutnie nic. Wygląda na to, że browar wyszedł z założenia, że jeżeli nie jest w stanie stworzyć genialnego trunku, zrobią chociaż przeciętne, takie, które nie wryje się w pamięć jak topór Harnasia. Wygląd jest powszechny, barwa złocista, ale lekko przymrużona niczym tombak od Cygana. Resztki piany utrzymują się solidnie na tafli piwa, leżajskują i eksportują swój szczerbaty uśmiech w Polskę.
Zapach 4;
Smak 5;
Wygląd 4;
Ogólnie 4,5.
Wielkopolski Piwosz
Po spróbowaniu oszałamiających Heinekena i OKOkocimia wykształcił się u mnie odruch Pawłowa – widzisz koncerniaka? Chowaj język i uciekaj lamentując. Jako, że jestem istotą myślącą ( zauważcie brak słowa człowiek, gdyż nie jest to jednoznaczne ) powstrzymałem zwierzęcy odruch i spróbowałem piwo z szatańskiego insekta. Mimo, że próbowałem już piwa wprost z objęć nakrapianej bestii obyło się bez uprzedzeń. Pal licho sztuczny, słodki, niczym letni płyn do spryskiwaczy zapach, bo da się je wąchać. Nie odrzuca, mimo metaliczności, bo brak w nim kukurydzy. Po wcześniejszych bogach koncernu to cud. Błogosławiony niech będzie jego brak smaku – na tle poprzedników owe lekkie ukłucie cierpkości na sam koniec jest niczym znak z niebios. Wygląd pozostał typowy: chemiczno-żółty, bez pianym obecnej co prawda przez pierwsze sekundy, ale znikającej szybciej niż beczułka Tyskiego na zjeździe Januszy. Szatańskie oczęta, sprzedające nieprzyzwoicie tanie prażynki i kolę zaoferowały coś znośnego, a dla nich to komplement z serii tych najlepszych. Może i jest nijakie jak stoiska ze śmieciem wszelkiego rodzaju zawsze obecne w Biedronce, jednak tak jak je czasem przejrzysz, tak i to piwo czasem można wypić.
Zapach 3;
Smak 4;
Wygląd 2;
Ogólnie 3.
Smakosz śląski
- Kraj pochodzenia: Polska;
- Kupione: Biedronka;
- Cena: 2 zł,-