Gdybym do spożywania owego piwa przystąpił z obcymi rękoma zasłaniającymi me ślepia bez wahania rzekłbym: IPA. Naprawdę powiem Wam, że wszystko się zgadza, każda cząstka cytrusowego chmielu jest na miejscu, dominuje bez cienia poprawności. Wyraźna orzeźwiająca gorzkość zaskakuje co najmniej mnie tak mocno, jak książka znaleziona przez Huttera w gospodzie, intryguje, ale nie niepokoi. Dopiero przy dłuższym w wąchiwaniu się czuje zapowiadaną kawę, unoszące się aromaty przypominają najlepsze espresso, jednak jak dla mnie ma ono zbyt mało w sobie zapowiadanego,,Blacka”. Co innego dzieje się w smaku, tutaj rolę zostały zamienione, palonosć wyskakuje zza winkla jak hrabia Orlok nie potrafiący opanować swych żądzy. Jednak tak jak znakiem firmowym hrabi są dwa ślady na szyi biednego pracownika agencji tak znakiem firmowym tego trunku jest gorycz, rozkładająca się wytrwanie po całej połaci gardła. Początkowo ufałem temu piwu, że jest delikatne i dobre jak zamiary sprzedającego posiadłość, jednak dopiero po zdjęciu rąk dostrzegłem, że były to ręce wampira, w tym wypadku wampira zwanego goryczą trzymającą w uścisku me gardło. Skrada się ona podstępnie i współpracuje z żywicznym posmakiem, który stanowi iście dojrzałe dopełnienie. Pysznie mnie zaskakuje ! Czego mi jedynie brakuje to silniejszego potwierdzenia czarnej mocy, wywodzącej się z najlepszych stout’ów, odczuwanie IPO-watości wzrasta z czasem, a paloności czy kawy wraz z jego upływem, maleje. Barwa jest mroczna niczym dusza hrabiego, nieprzejrzysta i pełna złych zamiarów, a warstwa piany przywodzi mi na myśl kurz zalegający na wieku trumny, który miast wzrastać, zatraca się powoli jak nadzieja na ocalenie od wiecznego potępienia…
Zapach 8,5;
Smak 9;
Wygląd 9,25;
Ogólnie 9.
Wielkopolski Piwosz
Drzewiej wampiry ( czy nawet jeszcze archaiczniej nazywane wompierzami ) nie świeciły jak psu… obroża – dziatki mogą mi nie wierzyć, ale mówię jak było. Nosferatu budził należyty postrach, ale był też postacią tragiczną – ot smutna historia istoty niekochanej. Raduga stworzyła trunek, który nie może być niekochany! Jakże tu nie oddać się w ręce bogatej goryczy, której lekko ciemno-chlebowe nuty dopieszczają nas wraz z intensywnością oraz niby-kawowym międzysmakiem. Mogłoby być tylko odrobinę mniej dymione, bo przytłumia to świeżość – ale, że jest to najbardziej subiektywne z odczuć, można uznać je za pomijalne. Gdyby Nosferatu mógł, miast krwi, wychylić szklanicę tego piwa najprawdopodobniej znudziłaby mu się krew – tak ciekawa, a przy tym wysoce pijalna ( choć niewątpliwie należące do bardziej gorzkich ) jest zawartość tej, ozdobionej piękną etykietą, butelki. Podobno wampiry potrafią wyczuć krew z ogromnych odległości ( cóż zdegradowani zostali przez pewną panią pisarkę i teraz potrafią już tylko znaleźć wykrzywiającą usta, zbuntowaną nastolatkę ), ale nawet, jeżeli po wypiciu tego trunku zamieniłbym się w staroszkolnego wompierza, nie wyczułbym w zapachu żadnych fałszywych nut – jednakże nie wyczułbym także osobowości. Piwo pachnie bardzo, ale to bardzo przyjemnie, ale jego woń ulatuje z gracją i szybkością Nosferatu zamieniającego się w nietoperza. Taka przypadłość woni zaskakuje jeszcze bardziej, gdy spojrzymy na bezgwiezdną noc zamieszkującą szkło. Wygląda niczym odbicie księżyca w nowiu ( damn you Edward! ) w oknie z jedną, niziutką firanką, która już dawno przestała być biała i chełpi się swoim wiekiem, pokazując pożółkłe nici.
Zapach 7;
Smak 9;
Wygląd 9;
Ogólnie 8,9.
Smakosz śląski
- Kraj pochodzenia: Polska
- Kupione: Galeria Alkoholi Podolany, Poznań
- Cena: 7,4 zł,-