Kormoran Świąteczne

Teraz już wiem skąd Mikołaj i jego renifery mają tyle magicznej mocy by w ciągu jednej nocy zostawić prezenty pod choinkami, pod każdą szerokością geograficzną. Małe, zgryźliwe, a zaraz podstępne elfy poją całą reniferową załogę tym świątecznym trunkiem okraszonym nie małą ilością piernikowych przypraw. Tak znieczulona załoga, nie czująca ryzyka krąży między domami, w niebiosach nad oceanami i wywołuje uśmiech na naszych twarzach. W tym garncu zapachów odnajdziemy dosłownie wszystko co kojarzy nam się z tym grudniowym czasem od intensywniejszego kardamonu, goździka i cynamonu do wspaniałego prezentu jakim jest aromat ziela angielskiego. Cała ta kompozycja przyozdobiona jest..zapachem coli. Dzięki Bogu jest to bardzo filigranowa woń, stanowiąca jedynie o przysłowiowej ,,kropce nad i”. Jeśli bylibyście zaciekłymi poszukiwaczami goryczy w każdym kosztowanym przez Was piwie, zapewne zawiedlibyście się. Na jej miejsce wchodzi słodycz, która ordynarnie podkreśla swe chłopskie pochodzenie, prosto z cukru! Reniferom, w tym celebrycie mikołajowej stajni, Rudolfowi zapewne by nie przeszkadzało. Kolor piwa powoduje u mnie skojarzenia związane z ciemną wigilijną nocą, rozświetloną milionami świeczek, lampek, a także świecącym od gorzoły czerwonym nosem wesołego renifera. W tym właśnie momencie odkryłem rzecz o jakiej się nikomu nie śniło, a mianowicie Mikołaj z pewnością jest pod wpływem piwa, gdyż alkohol powoduje wiotczenie mięśni, rozluźnienie ich. A bez tego jakby skubany z takich brzuchem miał się zmieścić w kominie? Ha! Chrześcijanie-Ateiści 1:0.

Zapach 9,25;

Smak 8,25;

Wygląd 8,5;

Ogólnie 8,75.

Wielkopolski Piwosz

swiateczne_piwnakompania_01

„You better watch out
Santa Claws is coming to town”

Lubił krzyczeć Alice. I ja, pomimo mrocznego wnętrza, kocham wprost święta. Gdyby nie mój wzrost i aparycja zostałbym elfem by pomóc ( w szczególności Santa Claws’owi ) w produkowaniu prezentów takich jak tatuaż z Ozzy’m. Podczas rzeczonego okresu przemieniam się ze zwyczajowego, codziennego Grincha w dziwnie radosne stworzenie odziane w glany. Uwierzcie mi: dziwo nad dziwa. I tak poruszam się od ukochanych pierniczków w towarzystwie mleka, poprzez wgapianie się ( w nieobecny ostatnio ) pruszący śnieg z imbirowo-korzenną herbatką w ręce, do wesołego podśpiewywania (There’s no presents not this Christmas/ There’s no presents /Tom and Jerry drinking sherry/ They don’t give a damn ). I co dostaję, jako piwny łasuch świąteczny? Prezent od kormorana łączący pierniki z piwem. Jeżeli to zepsuli to przez najbliższe milenia będą katowani lecącym non stop: It’s Christmas ( zaraz, czy i my nie jesteśmy czymś takim bombardowani zewsząd? ). Ależ długi ten wstęp, kończ już waść, bo choinkę wsadzą Ci tam, oo tam! Cóż tak działa na mnie nastrój okołoświąteczny -gdzież mój odwieczny, zrzędliwy Grinch?

Gdy tylko powąchałem to piwo wiedziałem: nie może być źle – tak przepięknie kawowego a zarazem korzennego ( dominują tutaj goździki oraz ziele angielskie ) aromatu szukać z lampionem, reniferzym nosem lub spadającą z nieba kometą. Co ciekawe – daleko mu do piernikowości, bardziej niczym świeżo roztarte w moździerzu korzenie, jeszcze kręcące w nosie, doprawione… rumem. Nie jest to nic dziwnego – ciasta bardzo często nasącza się alkoholem, a tutaj nie przeszkadza owa nuta w stopniu najmniejszym, co więcej: łagodzi zapachy korzenne i tworzy z nich mieszankę, od której nie chce się odrywać nosa. Mój wewnętrzny skrzat szaleje, podskakuje i sięga łapczywie do pokala. Cóż mam zrobić, jak nie poddać się wewnętrznym żądzom, gdy po spróbowaniu aże odginam się w tył jak Antonio Banderas? Mój język zbombardowany został świętami w płynie: delikatna paloność, niczym pojedyncza świeczka na stole wigilijnym, korzenność stawiająca włosy dęba i język w gotowości na największego piernika z jakim przyszło mu się zmierzyć oraz imbirowo-pomarańczowy finisz zostawiający mnie w pełnym odświeżeniu. Wybitnie łatwo, pomimo mocy ekstraktu oraz woltarzu, pić je i pozostać rześkim. Bardziej zdumiewający jest tylko sposób w jaki Mikołaj odwiedza wszystkie dzieci w jeden wieczór! Postawiłem w kącie elfiego rozrabiakę i zapytuję sam siebie, mojego pielęgnowanego przez lata, starego, cynicznego, zgorzkniałego i sarkastycznego Grincha: jest się do czego doczepić? Choć w wyglądzie? Zielony stwór mówi: zawsze jest się do czego przyczepić, ale magia świąt wygrała nawet ze mną – kiedy kończył to zdanie wyrosła mu siwa broda. Przyjrzałem się trunkowi: ciemny jak bezgwiezdna noc, obleczony piękną pianą, niczym dym z kominów i pianka z espresso, pod którą przebłyskuje burgund rudolfowego nosa. Obróciłem się, by porównać opinię z Grinchem, usłyszałem tylko znajome: „Ho, ho, ho!” i zamiast zielonego ludzika zobaczyłem obleczonego w czerwony kostium staruszka. Transformacja dobiegła końca.

Niech żyją pierniki!

Wesołych świąt!

Zapach 10;

Smak 10;

Wygląd 10;

Ogólnie 10;

Smakosz świąteczny

  • Kraj pochodzenia: Polska;
  • Kupione: Galeria Alkoholi Podolany, Poznań;
  • Cena: 7 zł,-.

swiateczne_piwnakompania_02

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s