Nie lubię zapominać. Raczej mi się to nie zdarza, ale niestety mimochodem w życiu zdarzają się momenty, gdy zapomina się o rzeczach ważnych. Mi uleciał fakt, że ciemne pszeniczne piwa, niemieckie rzecz jasna, są pyszne. Ten przedstawiciel chłodzący obecnie mój przełyk pokazał to w całej krasie!
Fenomenalnie kremowy z dozą słodyczy ubraną w bąbelki przemyka przez moje ciało jak woda przez rzeźbione kamienie tysiącami lat. To znaczy, że wpasowuje się idealnie w mój przedział smakowy. Jakżeby było tego mało posiada w sobie zachwycające mnie nuty gorzkości, mniej więcej występujące w szóstej sekundzie po skosztowaniu.
Trwają one dosyć krótko, a tuż za nimi jak stado dziennikarzy na tragedię pędzi słodycz, pszeniczna i radośnie letnia. Poemat układałby się w niebiańską całość pozbawioną wad, doskonałą i czystą jak skrzydła herubina, gdyby nie aromat. Nie, nie jest zły. Po prostu jest ponadprzeciętnie delikatny, bez solidnych nut palonej pszenicy, przypomina swego jasnego brata wykąpanego w bananowym soku. Barwy doskonale czarnej nie ma, choć przypomina mi nieco Paulanera Dunkela, piwo ideał mych około dojrzałych lat, wzór każdego dobrze przeżytego piątku. Więcej Panowie Frankończycy, więcej! Lejcie pókim siedzę!
Zapach 7;
Smak 10;
Wygląd 9;
Ogólnie 8,5;
Wielkopolski Piwosz
- Kraj pochodzenia: Niemcy
- Kupione: Franky Getranke&Mehr, Norymberga
- Cena: ~0,8 Euro